poniedziałek, 28 lutego 2011

Komunikacja w Izraelu czyli róbta co chceta ;)

Nadszedł czas na pierwsze obserwacje: dzisiaj o komunikacji - nie tej werbalnej ani tym bardziej niewerbalnej, ale o tej zwykłej ... samochodowej :)
Dla przeciętnego europejczyka poruszanie się komunikacją miejską bądź samochodem po Jerozolimie wydaje się być rozrywką czysto masochistyczną. Przepisy ruchu drogowego wydają się być tutaj jedynie mętną wskazówką co do sposobu zachowania się na drodze, a prawie każdy manewr sygnalizowany jest klaksonem. Ponadto kierowcy jeżdżą dosyć szybko i raczej brawurowo.  Nic więc dziwnego, że 50% samochodów widocznych na ulicach jest wgniecione lub zarysowane.
Nie lepiej ma się sprawa z komunikacją miejską czyt. autobusami, gdyż budowana od (ponoć) 10 lat komunikacja tramwajowa przechodzi dopiero wstępne testy*. Po pierwsze rozkład jazdy można wprawdzie odszukać w internecie, jednak jest to najczęściej jedynie przybliżone pragnienie układającej ten rozkład osoby, co do tego jak powinna wyglądać komunikacja w mieście. Po drugie na przystankach znaleźć można jedynie  (najczęściej zardzewiałą) tabliczkę z numerami zatrzymujących się tam autobusów oraz nazwy (oczywiście po hebrajsku lub arabsku) ostatniego przystanku dla danej linii, brak natomiast listy przystanków czy godzin odjazdu. Nie ułatwia to poruszania się po mieście, tym bardziej, że nie wszyscy kierowcy mówią po angielsku :( co skutkuje czasem zabawnymi sytuacjami, gdy kierowca próbuje znaleźć w autobusie (lub poza nim) osobę, która mogłaby tłumaczyć.
Cała sytuacja ma oczywiście i swoje dobre strony! Po pierwsze adrenalina - nigdy nie wiadomo dokąd dojedziesz, a po drugie walory turystyczne - jak już dojedziesz tam gdzie nie chciałeś to masz sporo czasu na zwiedzanie okolicy w oczekiwaniu na ... kolejny autobus :)


A tutaj nieco spóźnione (ale co tam!), zdjęcie typowego przystanku: 


* - testy te wyglądają następująco - ze względu na nierozwiązany dotychczas problem sygnalizacji świetlnej  - ruch na skrzyżowaniu zatrzymywany jest we wszystkich (nawet tych nie kolidujących z torami ) kierunkach przy pomocy kilku panów w odblaskowych kamizelkach (koczujących w pobliżu skrzyżowania przez cały dzień).


4 komentarze:

  1. Ale rozumiem, że w Szabat na ulicach robi się nieco luźniej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy osoby obserwujące bloga mogą zamieszczać interesujące je tematy i potem oczekiwać twojego ustosunkowania się do nich? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Danutko! Oczywiście, że mogą, ale nie dam gwarancji że się do wszystkich ustosunkuję :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Waldke, dzieki ze zrobiles to zdjecie, mi te przystanki wydawaly sie zawsze tak ochydne ze zadne zdjecie nei powasto (poza przystankiem z Givat Ram z pewnymi czesciami ciala:), a warto dokumentowac, teraz to widze!

    OdpowiedzUsuń